Rozdział I

-Jesteś pewien, że to tu chciałem się przeprowadzić? – spytał się chłopak niepewnie w myślach głosu w głowie.


-Oczywiście, że tak, tutaj nauczyciele będą widzieć twój potencjał, a razem ze mną osiągniesz wszystko. Poza tym pamiętaj, że wisisz mi przysługę. Obaj w tym miejscu widzimy nasze cele – odpowiedział nieznajomy.


-Czy to ma coś związane z twoją przeszłością? – po raz kolejny zadał pytanie.


-Dowiesz się w swoim czasie mój drogi… Nie ma co myśleć teraz co było kiedyś, lecz patrzeć na przód. Więc, na co czekasz? Przekrocz próg szkoły! – mówił tajemniczy głos.


 Chłopiec wziął głęboki oddech i po chwili namysłu wziął do ręki jego bagaże i wtargnął na teren szkoły. 

 Nigdy wcześniej nie widział takiej dużej szkoły ani tylu ludzi. Oglądając to wszystko również szedł w stronę sekretariatu. Kiedy załatwił tam sprawy dotyczące jego przybycia wyszedł i spotkał nauczyciela który miał go zaprowadzić do jego nowego pokoju.


-Ty jesteś tym nowym uczniem, Travis? – zapytał się nauczyciel.


-Tak zgadza się – rzekł miło chłopiec.


– A więc dobrze, jestem Jim Morales twój nowy nauczyciel wychowania fizycznego. Mam nadzieję, że będziesz uczestniczył w moich zajęciach, bo wyglądasz na bardzo wysportowaną osobę. – oznajmił.


-Tak to prawda, bardzo dużo wyjeżdżałem na zawody piłkarskie. – rzekł Travis.


-To wspaniale! Będziesz mógł w takim razie wstąpić do naszej drużyny, świetnie się nadasz jako atakujący.


-Naprawdę? – spytał się zachwycony Travis – Zawsze marzyłem o tym, żeby grać na ataku, ale zazwyczaj siedziałem na obronie, bo już nie było miejsca dla mnie.


-No to będziesz miał okazję pokazać na co cię stać, ale na samym początku myślę, że będziesz chciał odpocząć po tak długiej podróży. Choć pokażę ci gdzie będziesz mieszkał. – powiedział zachwycony Jim po czym zaczął iść w stronę pokoi przeznaczonych dla uczniów.


 Travis widząc, że nauczyciel idzie w stronę jego nowego pokoju zrobił to samo i podążał za nim.

 Po jakiejś dłuższej chwili stanęli przed nowym pokojem. Jim wyciągnął z jednej jego kieszeni spodni klucze i otworzył drzwi.


-Będziesz mieszkać wraz twoim nowym kolegom z klasy. Nazywa się Jeremie Belpois. – powiedział Jim po czym dał chłopakowi kartkę informacyjną – Masz tutaj całą rozpiskę twoich lekcji, czasu wolnego i obiadów, a z drugiej strony masz regulamin szkoły.


-Dziękuje – odpowiedział Travis.


-Nie ma sprawy młody, jakbyś potrzebował pomocy to przed drzwiami wyjściowymi z piętra od chłopców pierwsze drzwi na lewo, tam mnie znajdziesz. – rzekł Jim i odwrócił się, aby wyjść z pokoju, lecz stanął przy otwartych drzwiach – A i jeszcze jedno. Dyrektor mi powiedział, że dopiero od poniedziałku zaczniesz u nas naukę. Nie dostaliśmy jeszcze książek dla ciebie. I kolejna druga sprawa, dzisiaj po lekcjach twój kolega z pokoju oprowadzi cię przez całą szkołę. W tym momencie to chyba wszystko. – i wyszedł zamykając za sobą drzwi.


-Więc, chcesz mi powiedzieć, że załatwiłeś mi miejsce z najlepszym uczniem w całej szkole? – zapytał się Travis w myślach tajemniczego głosu.


-Oczywiście, przecież nie chcesz powiedzieć, że tego nie chciałeś? Siedząc w tamtej starej szkole musiałeś ciężko pracować sam. Nikt ci nie chciał pomagać, byłeś zdany sam na siebie. – argumentował głos.


-Racja, jeżeli chce się piąć w górę muszę współpracować z najlepszym… Ale co z tego ty będziesz miał?


Głos, który był w jego umyśle tak jakby wyszedł z niego i pokazał mu się naprzeciw jako-czarny dym.


-Ja? Widzisz ten komputer przy oknie? – opowiedział po czym zaczął dolatywać powoli do komputera.


-Zwariowałeś!? – Travis wyciągnął rękę na wprost dymu i magicznym sposobem przyciągnął go bliżej do siebie – Pozwolę ci to zrobić, ale nie teraz, to ja jestem w nowym otoczeniu nie ty. Jeżeli w jakikolwiek sposób by się dowiedział, że ktoś, a raczej nowa osoba grzebał w jego komputerze to ja będę za to odpowiadać, a nie ty. – wziął głęboki oddech, aby się uspokoić po czym zaczął mówić dalej – Słuchaj… Jeżeli mi pomożesz zdobyć jego zaufanie to będziesz mógł to zrobić szybciej. Do tej pory nie dopuszczam cię do żadnego elektronicznego urządzenia, jasne?


-A mam teraz jakieś inne wyjście? – powiedział rozczarowany głos.


-Nie wydaje mi się. – uśmiechnął się Travis pod nosem – Poza tym pomóż mi rozpakować te rzeczy. Sam sobie nie poradzę, a za niedługo ten Jeremie kończy lekcje i chciałbym zdążyć to zrobić, zanim on przyjdzie – rzekł chłopak do dymu.


-Nie ma opcji młody. Dobra zmuś mnie siłą, ale później będzie taki moment, w którym ci nie pomogę. – na znak protestu nieznana forma zrobiła sobie ludzkie ręce z dymu i skrzyżowała je ze sobą.


-W porządku, dam ci dostęp do mojego telefonu i w tym momencie nic więcej. Wyraziłem się jasno? – mówił poważnie Travis.


Duch nawet nic nie powiedział, lecz od razu zabrał się do pracy.


-Uznaję to za tak… – powiedział Travis patrząc ile jeszcze do wypakowania mu zostało.


Komentarze

Popularne posty